AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Kino bezkompromisowe – Agnieszka Podsiadlik

Parafrazując tytuły filmów dwóch wielkich mistrzów kina, po seansie „Baby Bump” Kuby Czekaja widzowie dowiedzą się „wszystkiego o (mojej) matce, co chcieliby wiedzieć, ale bali się zapytać”. Z Agnieszką Podsiadlik, odtwórczynią roli nieszablonowej Mamuśki, rozmawia Monika Żelazko.

Monika Żelazko: W „Baby Bump” Kuby Czekaja zagrała Pani bardzo wyrazistą postać matki. Inspirowała się Pani innymi filmowymi wizerunkami rodzicielek?

Agnieszka Podsiadlik: Nie wzorowałam się na nikim, nie podglądałam też matek na ulicach. Kierowałam się raczej własną intuicją. Przeczytałam scenariusz, dużo rozmawiałam z Kubą na temat tej postaci. Ta matka wyłoniła się sama, z naszych rozmów, intuicji, przeczuć i spotkań. Ciekawi mnie to, że portret matki jest tak komunikatywny i wiele kobiet, które są mamami, chce zabrać głos, porozmawiać z nami. To oznacza, że inne matki znajdują w mojej bohaterce coś prawdziwego.

Rozumiem zatem, że w Pani kreacji próżno szukać śladów postaci matki choćby z filmów Xaviera Dolana.

To bardzo ciekawe, bo mówimy tutaj o pewnej sprawie pokoleniowej, o zjawisku, którym jest dojrzewanie i dorastanie, a także o relacji z rodzicami. To wraca do nas w określonym wieku. Xavier Dolan jest również osobą w okolicach trzydziestki. W tym szczególnym momencie twórców interesującą często podobne tematy, bo to okres, w którym jeszcze raz się sobie przyglądamy, jeszcze raz sprawdzamy, kim byliśmy i o co walczyliśmy, gdy dojrzewaliśmy.

„Baby Bump” to debiut nie tylko Kuby Czekaja, ale także fenomenalnego Kacpra Olszewskiego w roli Mickeya House’a. Jak układała się praca na planie z młodym aktorem?

Tutaj więcej mógłby powiedzieć Kuba Czekaj, bo spędził z Kacprem bardzo dużo czasu. Praca z takim młodym człowiekiem oznacza również pracę z jego rodzicami. To oni podejmowali decyzję, w jakim stopniu Kacper może poznać scenariusz. Jeśli chodzi o moje spotkanie z nim, bardzo ważny był kontakt przed rozpoczęciem zdjęć. Nie mówiliśmy wtedy zbyt wiele o relacji, którą przyjdzie nam tworzyć na planie. Chodziliśmy na spacery, spędzaliśmy czas w  neutralnych przestrzeniach, by móc się sobie przyjrzeć, poznać się, porozmawiać. Dzięki temu potem jest łatwiej. Na planie każde z nas pracowało już osobno. Niektóre sceny odbywały się bez udziału Kacpra. Dopiero potem zostało to tak zmontowane, że czasami na ekranie jest więcej osób niż faktycznie było na planie. Kiedy byliśmy razem, po prostu robiliśmy swoje.

„Baby Bump” zdaje się wpisywać w tendencję postmodernistyczną, jaką można dostrzec wśród ostatnich debiutów w polskiej kinematografii.

Odnoszę raczej wrażenie, że chodzi o bezkompromisowość artystów. Będąc współtwórcą „Baby Bump”, mogę powiedzieć, że to szczera wypowiedź, wypływająca z duszy, serca i głowy. Wreszcie się nie boimy i jesteśmy gotowi na konfrontację, przyjęcie odpowiedzialności.

Królewicz Olch ma być drugą odsłoną dyptyku Kuby Czekaja o dorastaniu. Jak wyglądała praca nad tym projektem?

Długo przygotowywaliśmy się do tego filmu, wiedziałam więc od dawna, że będę w nim grała matkę. Te dwie postaci, Matka i Mamuśka, różnią się z jednej strony wszystkim, a z drugiej strony niczym. Obie są kobietami, które oglądamy w specyficznym momencie dorastania syna. Przechodzą ten okres również w pewnym stopniu samotnie. Różnice między tymi dwoma filmami to przede wszystkim forma i sposób opowiadania. „Baby Bump” mówi o dojrzewaniu fizycznym, a Królewicz Olch duchowym. Estetyka także będzie zupełnie inna. Pierwszy raz obejrzę ten film dopiero na festiwalu w Gdyni, sama więc jestem ciekawa, jakie wywrze na mnie wrażenie. To niesamowite doznanie, któremu towarzyszy dziwna mieszanka uczuć – ekscytacji, radości, obaw, podniecenia. Jest jeszcze ważne poczucie, że ogląda się film wspólnie z widzami. Istnieją oczywiście inne możliwości – można obejrzeć film na „tajnym komplecie” czy przy okazji nagrywania postsynchronów, ale myślę, że seans w kinie z publicznością ma ogromną wartość.

Rozmawiała: Monika Żelazko, Głos Dwubrzeża

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow