Dokąd udaje się Ida w ostatniej scenie filmu Pawła Pawlikowskiego, bohatera zeszłorocznej „Lekcji kina” na Dwóch Brzegach? Nie wiadomo. Wiemy już jednak, dokąd trafiła – po trwającym ponad rok światowym tournée i zdobyciu kilkudziesięciu nagród na festiwalach, „Ida” otrzymała Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.
To pierwsze takie wyróżnienie w historii polskiego kina. Od nominacji dla „Noża w wodzie” Romana Polańskiego, rozpoczynającej nasze zmagania w tej kategorii, minęło ponad 50 lat. Można powiedzieć, że koło się zamyka: „Ida” to subtelna, czarno-biała opowieść silnie zakorzeniona w dokonaniach Polskiej Szkoły Filmowej, ale zarazem proponująca współczesną, niepowtarzalną estetykę.
Oscar dla „Idy” powinien ucieszyć wszystkich kinomanów, ponieważ jest czymś więcej niż uhonorowaniem tego jednego filmu. Nagroda wieńczy symbolicznie dekadę pracy Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, za sprawą którego przeobraził się rodzimy rynek filmowy a przed ambitnymi reżyserami otworzyły się nowe możliwości i perspektywy rozwijania projektów. Choć rzadko mówi się o tym w Polsce, wiele osób z zagranicznej branży filmowej postrzega nasz kraj jako filmowe mocarstwo: prężną europejską kinematografię. Zdobyta w Los Angeles statuetka tylko potwierdza tę obserwację. „Ida” udowadnia też raz jeszcze, że polscy operatorzy nie mają sobie równych. Łukasz Żal i Ryszard Lenczewski zdobyli nominację za zdjęcia – rzadką w przypadku filmów, które nie zostały wyprodukowane w USA.
Polacy silnie obstawili też kategorię krótkich filmów dokumentalnych. Zwyciężył „Crisis Hotline: Veterans Press 1”, z którym rywalizowały aż dwa dokumenty polskich twórców: „Nasza klątwa” Tomasza Śliwińskiego i „Joanna” Anety Kopacz. Drugi z nich pokazywany jest właśnie w kinach. Ostatnim polskim akcentem była nominacja za kostiumy do „Czarownicy” dla Anny Biedrzyckiej-Sheppard (wspólnie z Jane Clive) – trzecia w karierze artystki (po „Liście Schindlera” i „Pianiście”).
Niekwestionowanym zwycięzcą całej gali okazał się „Birdman” Alejandro Gonzáleza Iñárritu – brawurowo sfilmowany (drugi z rzędu Oscar za zdjęcia dla Emmanuela Lubezkiego!) portret starzejącego się aktora (wcielającego się niegdyś w tytułowego superbohatera), który przygotowuje się do wystawienia sztuki na deskach teatru. „Birdman” zgarnął ponadto nagrody za najlepszy film, scenariusz oryginalny i dla najlepszego reżysera. 4 Oscary (w tzw. kategoriach technicznych) otrzymał również „Grand Budapest Hotel” Wesa Andersona – szalona wyprawa do na poły wyobrażonej międzywojennej Europy.
Akademia postawiła w tym roku na tryskające kolorami opowieści pełne niespodziewanych zwrotów akcji. Tym bardziej na ich tle wyróżnia się „Ida” – skromny film, który zachwycił widzów na całym świecie.
Sebastian Smoliński, „Głos Dwubrzeża”
« Włodek Pawlik z nagrodą Grammy „11 minut” polskim kandydatem do Oscara »
ZNAJDŹ NAS