AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Sarajewo, moja miłość – „Śmierć w Sarajewie”

Danisa Tanovicia na festiwalu w Berlinie nie trzeba już nikomu przedstawiać. Trzy lata temu podbił serca jury kameralnym dramatem „Senada”, by powrócić teraz z następnym intrygującym tytułem. „Śmierć w Sarajewie” powtórzyła sukces z 2013 roku i przyniosła bałkańskiemu reżyserowi drugiego Srebrnego Niedźwiedzia.

Mimo że Tanović mieszka obecnie wraz z żoną w Paryżu, tytułowe Sarajewo wciąż jest bliskie jego sercu. Tam się urodził, tam podjął studia w szkole filmowej, które przerwał jednak wybuch wojny domowej na Bałkanach w 1992 roku. Następnie przez dwa lata dokumentował wydarzenia z linii frontu, działając na zlecenie bośniackiej armii. Edukację filmową kontynuował potem w Belgii, gdzie, korzystając ze zgromadzonych podczas wojny materiałów, nakręcił w 1999 roku dokument „Budenje”. Światowy rozgłos i renomę, sygnowaną Oscarem dla Najlepszego Filmu Nieanglojęzycznego w 2002 roku, osiągnął debiutancką „Ziemią niczyją”. Okraszony dawką czarnego humoru film ukazuje wojnę między Serbią a Bośnią w ramach teatru absurdu, unikając dzięki temu moralizatorskiej wymowy. To najciekawsze spojrzenie na bałkański konflikt od czasu starszego o sześć lat, wybitnego Undergroundu Emira Kusturicy.

W swoim najnowszym filmie Tanović doskonale zestawia cienie współczesności z duchami przeszłości. Alegoryczny, zdradzający aspiracje do monumentalnego dzieła trop zawiera się bezpośrednio w nazwie hotelu, gdzie rozgrywa się akcja. Europa pojawia się tutaj przecież zupełnie nieprzypadkowo – nagle cały kontynent zaczyna mieścić się w czterech ścianach budynku. Sytuacja fabularna wydaje się raczej nieskomplikowana, będzie jednak prowokować zupełnie odwrotne refleksje. Punktem wyjścia dla wszystkich bohaterów staje się setna rocznica wydarzenia uznawanego za bezpośrednią przyczynę wybuchu I wojny światowej. Mowa o udanym zamachu stanu, jakiego 28 czerwca 1914 roku dokonał w Sarajewie serbski nacjonalista, Gavrilo Princip, zabijając wówczas następcę tronu austriackiego, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę Zofię.

Historia opowiadana przez Tanovicia, wzorem najlepszych produkcji Roberta Altmana, toczy się równocześnie na kilku planach. Szef hotelu przygotowuje się do przyjęcia dyplomatów, którzy jednak przybywają ze swym orędziem pokoju w dość niestosownym momencie – jego podwładni planują właśnie rozpocząć strajk, ponieważ od kilku miesięcy nie otrzymują pensji. Z bezosobowego tłumu wyłania się pracująca w hotelowej pralni Hatidza. Jej córka, recepcjonistka Lamija, jednoznacznie sprzeciwia się przywódczym zapędom matki, co będzie zresztą próbował wykorzystać pragnący uniknąć bojkotu dyrektor.

Tymczasem w jednymz apartamentów pewien Francuz ćwiczy przemówienie, a na dachu budynku ekipa telewizyjna przygotowuje specjalny program komentujący obecną sytuację w kraju w kontekście tragicznego zdarzenia sprzed stu lat. Zderzają się w nim dwie silne jednostki – wyznająca liberalne poglądy reporterka oraz nieco rozgorączkowany młody patriota. W rozmowie tych dwojga znajdzie się miejsce najpierw na bezkompromisowe argumenty poparte ściśle merytoryczną wiedzą, potem na wzajemne obelgi i inwektywy, a wreszcie fajkę pokoju w postaci wspólnie wypalonego papierosa. Wyciszenie, jakie przynosi delektowanie się tytoniem, ulatuje jednak błyskawicznie w kłębach dymu, gdyż po raz kolejny okazuje się, że historia to nie tylko fakty, ale także ich interpretacja, a ta pozostaje niezmiennie względna.

„Śmierć w Sarajewie” to inteligentny film, wymagający od publiczności pewnego przygotowania, które pozwoli głębiej wniknąć w umowną strukturę świata przedstawionego i krytycznie zajrzeć do umysłów bohaterów o różnorodnych poglądach. Choć wszyscy w jakimś stopniu zastanawiają się, czy zamach Gavrila Principa nosi znamiona terroryzmu czy bohaterstwa, reżyser nie serwuje nam ustami żadnej z licznych postaci gotowej odpowiedzi. Woli raczej piętrzyć wątpliwości, prowadzić widza w ślepe hotelowe korytarze, z których wyjście ewakuacyjne musimy już odnaleźć samodzielnie.

Pokaz „Śmierci w Sarajewie” o 16:15 w Kinie Lubelskim.

Monika Żelazko, Głos Dwubrzeża

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow